Mimo, że miał być to prawdziwie leniwy wypad, już po jednym dniu nic nie robienia zaczęło nas nosić. Ruszyłyśmy więc z rana w kierunku najbliższego przystanku i pojechałyśmy w kierunku Rodos. Rozkłady są bardzo czytelne, przy każdej pozycji podana jest cena. W tym przypadku było to 3E. Jechało się godzinę, co w klimatyzowanym autobusie wcale nie przeszkadzało. Swoją drogą nie mogę się doczekać kiedy w Polsce w wakacje w PKSach będzie klimatyzacja;) Po drodze można podziwiać widoki za oknem.
Rodos zwiedza się dość łatwo. Z przystanku idzie się w prawo i ma się przed sobą bramę wejściową na mury a potem zwiedzanie toczy się własnym tempem. Znaczną przeszkodą dla mnie był jednak upał. Jeden dzień w tym mieście wystarczy, nie jest za duże. W końcu odżyłam, wizyta w mieście potrafi poprawić miastuchowi humor;)